środa, 22 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 20

Czas w szpitalu leciał mi bardzo szybko, pewnie dlatego, że byłam tam z Michaelem. Następnego dnia mogłam już wyjść. Dostałam receptę na różne leki i miałam się tu pokazać za miesiąc.
Po szpitalnym śniadaniu, którym podzieliłam się z Michaelem (po przecież dla niego nie mogli już dać...) pojechaliśmy do domu.
Zrobiliśmy sobie śniadanie składające się z pomarańczy, mandarynek i truskawek z bitą śmietaną.
Następnie poszłam do garderoby po torbę. Pomyślałam, że nie będę nic pakować i rzeczy potrzebne na zakończenie mam w domu, a i tak zamierzam zabrać ze sobą trochę rzeczy. Miałam wyjechać dziś wieczorem, a nawet nie rozmawiałam o tym z Michaelem.
Już chciałam iść na dół, ale akurat wszedł Mike.
-Jessy, mogę jechać z Tobą?
-Jasne!
Mike usiadł na krześle, a ja szukałam czegoś, co mogłabym założyć na podróż, bo przez chwilę zapomniałam, że mam na sobie jeszcze wczorajsze ciuchy.
-Nie zabierasz ze sobą żadnych ubrań?
-Nie, wszystko mam w domu.. Biorę tylko torbę, żeby zabrać trochę rzeczy z domu. A Ty się nie pakujesz?
Chyba Michael o tym zapomniał, bo od razu podszedł do szafy i zabrał swoją torbę.
-Na ile jedziemy?
-Chyba na jeden lub dwa dni, nie?
-Myślałem, że zostaniemy na dłużej..
-Jeśli chcesz możemy zostać..
-Oprowadzisz mnie po swoim mieście? Przedstawisz mnie swojej rodzinie?
-Jeśli naprawdę tego chcesz, to okay.
Uśmiechnął się do mnie i zaczął wyjmować z szafy swoje ubrania.
Jak zwykle nie mogliśmy normalnie zrobić razem prostej czynności; towarzyszyły temu zabawy, wygłupy, śmiechy.
Zajęło nam to dosyć sporo czasu.
Zeszliśmy na dół. Po chwili jedliśmy już obiad. Jak zwykle pyszny. Mieliśmy wspaniałą kucharkę.Gdy zjedliśmy, zanieśliśmy talerze do kuchni.
-Jessy, ja to zrobię.. - powiedział Mike i zabrał ode mnie talerz, gdy ja chciałam to zrobić.
-Mike, nie jestem kaleką..
-Ale jesteś osłabiona..
To fakt. Nie czułam się zbytnio na siłach, to przez ten niedobór. Ale potrafiłam przecież zrobić coś tak prostego!
-Kochanie musimy już wychodzić.. - powiedziałam, spoglądając na zegarek.
-Ubieraj się już, ja zaraz przyjdę.
Michael pobiegł na górę, a ja poszłam do hallu po płaszcz i buty. Chwilę później wsiadaliśmy już do limuzyny, czekającej na nas.
Na lotnisku powitali nas fani i kilku fotografów. Ponad miesiąc byłam z Królem i często spotykaliśmy paparazzi, ale nie mogłam się do tego jakoś przyzwyczaić.
Lot był bardzo spokojny.
Wylądowaliśmy, przeszliśmy do samochodu i dojechaliśmy do domu. Hubert czekał już na nas na podwórku.
-Cześć - krzyknęłam do brata, kiedy dojechaliśmy. On od razu wstał z huśtawki i podbiegł do nas.
-Hej.. - odpowiedział. - Michael jest z Tobą?
-Tak..
-Jessy! - mama wyszła przed drzwi.
-Dzień dobry - przywitał się Michael.
-Dzień dobry.. - burknęła mama. - Idźcie się rozpakować, zaraz będzie kolacja.
Zabrałam Michaela do mojego pokoju.
-Jessy, musimy iść dziś do apteki..
-Po co? A.... Pójdziemy po kolacji, ok?
-Okay..
Po chwili byliśmy już w jadalni i jedliśmy sałatkę.
Gdy skończyliśmy, zabrałam pieniądze, receptę i wyszliśmy z domu.
-Jess, ja tu zostanę... - powiedział Mike, a ja sama weszłam do apteki.
-Dzień dobry - przywitałam się z kasjerką i  podałam jej receptę.
Kobieta miała około 30 lat i kasztanowe włosy.
-33,50
Wyjęłam z torby portfel.
-Jessica Fox?
-Tak?..
-Ta Jessica Fox?
-Tak...
-Pozdrów ode mnie Michaela - uśmiechnęła się do mnie.
Wyszłam z apteki.
-Pani kasjerka Cię pozdrawia..
-Kto? Zna mnie?
-Nie, raczej nie.. Rozpoznała mnie i kazała Cię pozdrowić..
-Aha...
Wróciliśmy do domu. Chwilę rozmawialiśmy z moim rodzicami i bratem i poszliśmy spać.




Mam nadzieję, że się podobało :)
Wyjątkowo proszę o komentarze, bo nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda :)

3 komentarze:

  1. Cześć!
    Wiesz, powiem Ci, (tylko mnie nie bij xD ) że przeczytałam tylko z 5 rozdziałów ( nie licząc tego ), a potem przestałam, bo myślałam, że już skończyłaś pisać.
    Natychmiast zacznę to nadrabiać, bo to co teraz przeczytałam, wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech.
    Mam tylko... prośbę? Radę? Nawet nie wiem jak to nazwać xD Mianowicie...
    Czy mogłabyś pisać rozdziały troszkę dłuższe? :D
    Wiem, wena itp. Ale jeśli rozdział jest długi i wciągający to - według mnie - historia robi się jeszcze bardziej ciekawsza.
    Natychmiast dodaję bloga do ulubionych, bo spodobało mi się już za tymi sześcioma przeczytanymi rozdziałami :D
    Tymczasem, jeśli oczywiście chcesz, bo nie nalegam :) zapraszam do siebie -
    http://first-time-i-see-the-glow.blogspot.com.
    Trzymaj się!
    Dużo weny.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję i postaram się spełnić oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej przepraszam, za długą nie obecność, ale ostatnio nie mam czasu nawet dla siebie. Rozdział bardzo mi się podoba i bardzo się cieszę, że z Jess już okej. Do tego ta kasjerka, nie no nie ma jak pozdrowienia. Bardzo podoba mi się rozdział i proszę cię, żebyś mnie informowała na tej stronie:
    http://another-story-of-michael-jackson.blogspot.com/ w zakładce SPAM o nowych notkach, bo tak to będę wiedział, a tak to tyle rozdziałów mam w plecy.
    Pozdrawiam. Michael.
    Aha i zgodzę sie z Susie jakbyś mogła to pisz troszeczke dłuższe rozdział, a poza tym wszystko jest super :)

    OdpowiedzUsuń