Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano, aby pojechać do szpitala
odebrać moje wyniki. Zjedliśmy śniadanie i wsiedliśmy do samochodu.
-Jak myślisz; pozytywne czy negatywne? - spytałam Króla.
-Pozytywne - uśmiechnął się do mnie.
Chwilę
później byliśmy już przed szpitalem. Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z
samochodu. Weszliśmy do tego samego gabinetu co wczoraj i usiedliśmy.
Lekarz coś zapisywał a po chwili odezwał się:
-Mam dla pani dobrą i złą wiadomość.
Przestraszona spojrzałam na Michaela.
-Jeszcze
trochę i mogła by pani zachorować na białaczkę. Ma pani niedobór
żelaza; będzie pani musiała brać żelazo i kilka innych leków. Proszę
zostać na dzisiejszy dzień i noc w szpitalu, abyśmy mogli pani podać
przez kroplówkę kilka witamin.
-Jutro będę mogła wyjść? - spytałam drżącym głosem.
-Tak. - odpowiedział i popatrzył chwilę na mnie - Czy pani się odchudza?
-Nie... To znaczy... Teraz nie, ale niedawno tak...
-Proszę tego nie robić. Odchudzanie powoduje tymczasowe osłabienie organizmu i niedobór niektórych witamin.
-Aha... - kiwnęłam niepewnie głową.
-A teraz proszę tu usiąść. Muszę założyć pani wenflon.
Usiadłam
na tym samym miejscu co wczoraj tylko teraz bardziej przytomna.
Mężczyzna przekuł mi skórę i zostawił w moim ciele małą igiełkę.
Wszystko to zakleił plastrem.Następnie zaprowadził nas do jednej z sal.
Usiadłam na jednym z łóżek, a Mike na krześle.
-Za chwilę przyjdzie pielęgniarka i podłączy pani kroplówkę - powiedział lekarz i wyszedł.
Nagle w kieszeni telefon zaczął mi wibrować. Po chwili pojawił się również dzwonek.
-Hej Jess, słyszałam, że jesteś w szpitalu.. - usłyszałam głos taty.
-Tak, jestem... Ej, skąd Ty o tym wiesz? - spytałam.
-Mówią o tobie w telewizji!
-Co?!.. Ano tak... Chodzę z Królem Popu...
-Wszędzie tylko "Dziewczyna Michaela Jacksona w szpitalu. Co się dzieje?". Eh, jesteś sławna...
-Taa... Zapomniałam o tym..
-Jak się czujesz? - tata zmienił temat.
-Dobrze.. Em, tato muszę kończyć, zadzwonię później. Pa.
Szybko
się rozłączyłam, bo właśnie weszła pielęgniarka. Michael siedział tyłem
i nie poznała go, a ja tylko się głupio uśmiechałam. Kobieta patrząc na
mnie jak na warietkę podeszłą do mnie, aby podłączyć kroplówkę.
-Michael Jackson?.. - spytała, gdy ujrzała twarz Króla.
-We własnej osobie - odpowiedział, i jakby nigdy nic wstał, podał jej rękę i przywitał się.
-Skąd pan się tu wziął?..
-Z Gary.
Zdezorientowana kobieta zaczęła mnie podłączać do jakiejś rurki. Poczułam jak jakiś płyn przepływa w moich żyłach.
Chwilę później zostaliśmy sami.
-Jak się czujesz księżniczko? - spytał słodkim głosem Mike.
-Dobrze.. Mikey...
-Tak?
-Ja nie chcę, ale... Muszę... Nie mogę...
-Co się stało kochanie?
-Mikey, ja nie mogę z Tobą być... - spojrzałam na Michaela smutnym wzrokiem.
-Ale Jess... Dlaczego? Robię coś źle? Kochanie...
-Nie.. To ja... Moja wina... Jeśli zachoruję, nie chcę być dla Ciebie ciężarem...
-Ale Skarbie... Nigdy nie będziesz dla mnie ciężarem.. Zawsze będę Cię kochać choćby nie wiem co...
-Ja Ciebie też...
Wyciągnął
w moją stronę swoją dłoń i dotknął mojego podbródka. Delikatnie dotykał
mojej twarzy, aż w końcu przysunął swoją i swoimi wargami dotknął
moich. Powoli zatapiałam się w jego ustach i czułam ciepło rozpływające
się po moim ciele. Mike delikatnie oderwał swoje usta od moich i
spojrzał mi prosto w oczy.
-Kocham Cię...
-Ja Ciebie też...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz