Kilka kolejnych dni mijało bardzo ciekawie...
Pewnego popołudnia postanowiłam poczytać książkę na świeżym powietrzu. Michael powiedział mi, że ma pomysł na nową piosenkę, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać. Zabrałam książkę i koc i wyszłam, aby poszukać dobrego miejsca.
Po kilku minutach je znalazłam; coś w rodzaju małego, okrągłego parku. Otaczały go pięknie wycięte krzewy i drzewa owocowe.
Usiadłam na ławce i okryłam się kocem, ponieważ słońce chyliło się już ku zachodowi i powiewał chłodny wiaterek.
Starałam się dokładnie zapamiętać każdą linijkę tekstu, każde zdanie.
"Michael zawołał mnie. Powiedział, że ma do mnie jakąś ważną sprawę. Posłusznie i z uśmiechem na twarzy podbiegłam do Mike'a, lecz on nie był taki szczęśliwy jak ja.
-Kochanie, czy coś się stało? - spytałam. Jeszcze nie widziałam go tak roztrzęsionego.
Oczy miał zalane łzami.
-Śmiesz mnie jeszcze pytać co się stało? - krzyknął drżącym głosem.
-Ale Mike, o co Ci chodzi? - spytałam.
-O co mi chodzi? Myślisz, że o niczym nie wiem? Jesteś ze mną tylko dla kasy! Ja Cię kocham, a ty co...?"
-Michael! - wrzasnęłam.
Dopiero po minucie uswiadomiłam sobie, że to tylko zły sen.
"Przecież ja nigdy bym tego nie zrobiła..."
Rozejrzałam się dookoła. Było już ciemno. Spojrzałam na zegarek. O Nie! Już 21.00! Michael pewnie chodzi wszędzie i mnie szuka!
Zabrałam koc i książkę i popędziłam w stronę domu.
-Michael?
Weszłam do mieszkania.
-Mikey jesteś tutaj?
Nikt się nie odzywał. Weszłam po schodach i już chciałam skręcić w stronę sypialni, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Cicho zeszłam z powrotem na dół. Drzwi były otwarte. Mieszkam tu chyba od tygodnia, ale nigdy tam nie byłam.
Poszłam przed siebie.
Drzwi były uchylone, więc się wślizgnęłam. Zeszłam po kilku stopniach i stanęłam na kamienne płytki.
Chyba zeszłam do jakiejś piwnicy. Ale chwila...Nie ma włącznika światła!
"No dobra, to jeszcze nie koniec świata..."
Znalazłam się w ciemności. Drzwi za mną zatrzasnęły się. Teraz nie widziałam kompletnie nic. Szłam niepewnie przed siebie i po omacku szukałam czegoś, byle czego, chociaż ściany. Musiałam się krecić w kółko, bo nie mogłam nic znaleźć. Znowu usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się. Ale zapomniałam o jednym; było tak ciemno, że nic ani nikogo nie zobaczyłam.
-Hej kochanie - usłyszałam głos za sobą.
-AAAA! - wrzasnęłam a serce chyba mi stanęło. To Michael!
Światło od razu się zapaliło.
-Nie bój się mnie..Nie jestem chyba aż taki straszny... - powiedział Mike przerażony moim krzykiem.
Chciałam coś powiedzieć, ale przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Uśmiechnęłam się.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam, gdy odzyskałam głos.
-To jest sala balowa.
-Aha...
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem?
-Nie wiedziałam. Usłyszałam czyjeś kroki i postanowiłam sprawdzić kto to.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę...
-Och Mike...
-Mogę prosić panią do tańca?
-Oczywiście.. - odpowiedziałam, a Mike włączył pilotem muzykę.
Nie miałam zbyt odpowiedniego stroju do tańca; kolorowa bluzka, spodnie i jakiś stary sweter.
Piosenka była spokojna. Spojrzałam prosto w oczy Michaela, a ręce położyłam mu na ramionach. Powoli kołysaliśmy się.
Tańczyliśmy do późnej nocy. Aż straciliśmy siły. Mike wziął mnie na ręce, a ja od razu zasnęłam w jego ramionach. Zaniósł mnie do łóżka, przykrył kołdrą i położył się obok mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz