poniedziałek, 20 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 15

Kilka kolejnych dni mijało bardzo ciekawie...
Pewnego popołudnia postanowiłam poczytać książkę na świeżym powietrzu. Michael powiedział mi, że ma pomysł na nową piosenkę, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać. Zabrałam książkę i koc i wyszłam, aby poszukać dobrego miejsca.
Po kilku minutach je znalazłam; coś w rodzaju małego, okrągłego parku. Otaczały go pięknie wycięte krzewy i drzewa owocowe.
Usiadłam na ławce i okryłam się kocem, ponieważ słońce chyliło się już ku zachodowi i powiewał chłodny wiaterek.
Starałam się dokładnie zapamiętać każdą linijkę tekstu, każde zdanie.
"Michael zawołał mnie. Powiedział, że ma do mnie jakąś ważną sprawę. Posłusznie i z uśmiechem na twarzy podbiegłam do Mike'a, lecz on nie był taki szczęśliwy jak ja.
 -Kochanie, czy coś się stało? - spytałam. Jeszcze nie widziałam go tak roztrzęsionego.
Oczy miał zalane łzami. 
-Śmiesz mnie jeszcze pytać co się stało? - krzyknął drżącym głosem.
-Ale Mike, o co Ci chodzi? - spytałam.
-O co mi chodzi? Myślisz, że o niczym nie wiem? Jesteś ze mną tylko dla kasy! Ja Cię kocham, a ty co...?"
-Michael! - wrzasnęłam.
Dopiero po minucie uswiadomiłam sobie, że to tylko zły sen.
"Przecież ja nigdy bym tego nie zrobiła..."
Rozejrzałam się dookoła. Było już ciemno. Spojrzałam na zegarek. O Nie! Już 21.00! Michael pewnie chodzi wszędzie i mnie szuka!
Zabrałam koc i książkę i popędziłam w stronę domu.
-Michael?
Weszłam do mieszkania.
-Mikey jesteś tutaj?
Nikt się nie odzywał. Weszłam po schodach i już chciałam skręcić w stronę sypialni, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Cicho zeszłam z powrotem na dół. Drzwi były otwarte. Mieszkam tu chyba od tygodnia, ale nigdy tam nie byłam.
Poszłam przed siebie.
Drzwi były uchylone, więc się wślizgnęłam. Zeszłam po kilku stopniach i stanęłam na kamienne płytki.
Chyba zeszłam do jakiejś piwnicy. Ale chwila...Nie ma włącznika światła!
"No dobra, to jeszcze nie koniec świata..."
Znalazłam się w ciemności. Drzwi za mną zatrzasnęły się. Teraz nie widziałam kompletnie nic. Szłam niepewnie przed siebie i po omacku szukałam czegoś, byle czego, chociaż ściany. Musiałam się krecić w kółko, bo nie mogłam nic znaleźć. Znowu usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się. Ale zapomniałam o jednym; było tak ciemno, że nic ani nikogo nie zobaczyłam.
-Hej kochanie - usłyszałam głos za sobą.
-AAAA! - wrzasnęłam a serce chyba mi stanęło. To Michael!
Światło od razu się zapaliło.
-Nie bój się mnie..Nie jestem chyba aż taki straszny... - powiedział Mike przerażony moim krzykiem.
Chciałam coś powiedzieć, ale przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Uśmiechnęłam się.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam, gdy odzyskałam głos.
-To jest sala balowa.
-Aha...
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem?
-Nie wiedziałam. Usłyszałam czyjeś kroki i postanowiłam sprawdzić kto to.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę...
-Och Mike...
-Mogę prosić panią do tańca?
-Oczywiście.. - odpowiedziałam, a Mike włączył pilotem muzykę.
Nie miałam zbyt odpowiedniego stroju do tańca; kolorowa bluzka, spodnie i jakiś stary sweter.
Piosenka była spokojna. Spojrzałam prosto w oczy Michaela, a ręce położyłam mu na ramionach. Powoli kołysaliśmy się.
Tańczyliśmy do późnej nocy. Aż straciliśmy siły. Mike wziął mnie na ręce, a ja od razu zasnęłam w jego ramionach. Zaniósł mnie do łóżka, przykrył kołdrą i położył się obok mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz