piątek, 10 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 13

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta i gotowa do działania. A dokładniej to obudził mnie Michael.
-Wstawaj kochanie.... - szepnął mi do ucha.
-Gdzie ja jestem?.... -spytała zaspanym głosem - O boże... Neverland...
-Coś się stało? - spytał Mike trochę zdziwiony.
-Nie, nie. Tylko zapomniałam, że wczoraj tu z Tobą przyjechałam...
-Aaa.... Idziesz na śniadanie?
-Tak, już schodzę.
Mój ukochany widocznie wstał wcześniej, bo gdy się obudziłam siedział na łóżku w szlafroku i czekał na mnie.
Mike podszedł do mnie i wziął mnie na ręce i zabrał po schodach na dół, do jadalni. Na stole czekało już jedzenie, a były to gofry z bitą śmietaną i truskawkami.
-Mniam... - mruknęłam do siebie.
-Smacznego - powiedział uśmiechnięty Król.
Zabrałam się do jedzenia, kiedy Mikey spytał mnie:
-Co byś chciała dziś robić?
-Nie mam pojęcia...
-Pójdziemy na zakupy?
-Okay.
-Hm...Nie masz nic przeciwko żeby wpadła dziś wieczorem do nas Rebbie?
-Nie.
-Ok, to przyjedzie ok. 17.00. Chciała cię bliżej poznać.
-Ok...
Dokończyliśmy śniadanie, ubraliśmy się i pojechaliśmy na miasto.Najpierw Mike zabrał mnie do centrum handlowego, gdzie oczywiście spotkaliśmy wielu ludzi, wśród których nie zabrakło fanów mojego chłopaka. Wielu z nich prosiło o autograf lub wspólne zdjęcie. W pewnym momencie do Króla podeszła mała dziewczynka, miała około 7 lat. Mikey kucnął obok niej i spytał jak ma na imię. "Lily" odpowiedziała mała. "Michael, dasz mi swój autograf?" spytała, a Mike wziął od niej długopis i podpisał się na kartce.
-Lily, chodź tu! - krzyknęła cicho z tłumu mama dziewczynki. 
Lily podeszła posłusznie do mamy i odeszła. Mikey podpisał jeszcze kilka kartek i plakatów i zabrał mnie do jakiegoś sklepu z ciuchami. Zaczął przebierać rożne ubrania.
-Szukasz czegoś szczególnego? - spytałam, udając, że przeglądam jeansy. Wcale mnie to nie interesowało.
-Taa... Jakiejś ładnej sukienki...
-Sukienki? - spytałam. Po co mu sukienka?
-Tak, dla Ciebie.
-Dla mnie? A to jakaś okazja?..
-Wieczorem przyjeżdża Rebbie, więc chcę żebyś pięknie wyglądała.
-Hmm...Weź rozmiar większą... - powiedziałam ciszej, gdy Mike pokazał mi jedną z wybranych przez siebie sukienek. Pokazał mi też kilka innych kreacji, które wybrał całkiem sam.
-Większą? Przecież ta jest na Ciebie o dwa rozmiary za duża!
-Michael, nie zmieszczę się...
-Zobaczymy, przymierzaj. - powiedział stanowczo i zabrał mnie do przebieralni.
Weszłam do środka, zasłoniłam zasłonę i zaczęłam się rozbierać. Kątem oka spojrzałam na lustro. "Ohh...Jak ja nienawidzę siebie..." te słowa od razu pojawiły się w mojej głowie i popsuły mi humor. Sukienka, którą podał mi Michael okazała się dobra.
-Mówiłem? - powiedział zadowolony, kiedy wyszłam z przebieralni.
-Taa... - rzuciłam obojętnie.
-Co jest?
-Nic...Przepraszam..
-Hey! Co się stało, że tak szybko popsuł Ci się humor? - spytał. Wiedziałam, że to zauważy, jednak chciałam to ukryć.
Chciałam powiedzieć co naprawdę się stało, jednak bałam się, że gdy mu powiem to od razu ze mną zerwie. Przez dłuższa chwilę milczałam.
-Powiesz mi co się stało?
-Jestem za gruba... - rzuciłam obojętnie i bez zastanowienia.
-Haha.....CO? Ty? Gruba? Jess, błagam cię...
-Mikey, nie rozumiesz...
-Nie rozumiem... Jesteś szczupła, masz piękne nogi brzuch... - kłamał. Nogi może jeszcze jakieś miałam, ale nie brzuch. Irytowała mnie odstająca oponka.
-Eh...nie jest mi łatwo o tym mówić...
-Jess?
-Mam ogromne kompleksy...A to wszystko przez to, że kilka osób powiedziało mi, że jestem gruba..Kolega z klasy, moja mama...Zresztą ona mówi mi to prawie codziennie...
-Jessy, ja...Przykro mi z tego powodu...
-Przyzwyczaiłam się....
-Ale nie możesz się przyzwyczaić do obelg... To nie może tak być...
Nic nie odpowiedziałam. Wybuchnęłam cichym, stłumionym płaczem. Michael przytulił mnie, a jego rękaw po chwili zrobił się mokry.
-No już dobrze, uśmiechnij się - wymusiłam uśmiech - Wracamy do wybierania Ci sukienki?
-Ok..
-Która najbardziej Ci się podoba?
-Ta - wskazałam na jasnoniebieską, miętową sukienkę, leżącą na beżowej pufie koło lustra.
Mike wziął koszyk i spakował ją, a resztę sukienek odniósł na ich miejsca.
Kiedy doszliśmy do kasy, wyjęłam portfel i chciałam zapłacić, jednak Michael mnie wyprzedził i podał kasjerce swoją kartę kredytową.
-Michael... - szepnęłam.
Jednak mój ukochany nie zwrócił na mnie uwagi.
Po krótkim czasie jechaliśmy samochodem do posiadłości Michaela. Nie mogłam się doczekać wieczornego spotkania z Rebbie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz