czwartek, 16 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 14

Oczekiwanie na siostrę Michaela bardzo mi się dłużyło. Nie miałam pojęcia co mogę robić, lub czym zająć swoje myśli żeby zabić czas. Godziny mijały bardzo wolno, a ja dosłownie umierałam z nudów. Nagle spod bramy usłyszelismy krzyki jakiejś dziewczyny.
-Kto to? - spytałam, z nadzieją, że Mike wie kto to.
-Nie mam pojęcia...
Wymieniliśmy znaczące spojrzenia.
"Michael! Pamiętasz mnie? Wpuść mnie! To ja! Billie...A to Twoje dziecko...Michael nie zostawiaj nas tak!" - takie krzyki słyszeliśmy przez jakieś 15 minut. "Jakie dziecko?" myślałam przez cały czas.
Do bramy podjechała Rebbie. Rozmawiała chwilę z kobietą, która stała przed bramą. Rozmawiała z nią chwilę, podszedł ochroniarz coś jej powiedział i odeszła. Rebbie wjechała na posiadłość Mike'a. Wysiadła z samochodu i powędrowała w stronę drzwi. Zadzwoniła dzwonkiem, a ja z Michaelem ścigaliśmy się kto pierwszy dobiegnie do drzwi i je otworzy. Niestety Mike wygrał, ale tylko dlatego, że ja byłam w sukience.
-Biegaliście? - spytała, gdy ujrzała nas lekko zdyszanych.
-Nie... - odpowiedzieliśmy, udając, że nie wiemy o co chodzi.
-Wejdź.. - zaprosił siostrę Michael.
Rebbie weszła do hallu i rozebrała się.
-Napijesz się czegoś? - spytał Mike, gdy z Rebbie usiadłyśmy na kanapie.
-Możesz mi zrobić herbatę?
-A ty Jessie?
-Ja poproszę wodę.
-Już się robi..
Mike wyszedł z salonu i zapanowała cisza, która jednak nie trwała zbyt długo.
-Co tam u Ciebie? - zaczęła Rebbie.
-Dobrze, dziękuję.
Trochę dziwnie czułam się sama w jej towarzystwie, pewnie dlatego, że prawie jej nie znałam - spotkałam się z nią tylko raz w życiu a do tego ona była sławna, tak samo Michael, a zachowywali się tak jakby wcale nie byli sławni!
-Już jestem.. - powiedział uśmiechnięty Mike, kiedy wszedł do salonu z tacą z naszymi napojami.
Bardzo dużo rozmawialiśmy z Rebbie, śmieliśmy się i opowiadaliśmy żarty. Bardzo ją polubiłam i mam nadzieję, że ona mnie też...




Znowu krótki rozdział, ale dawno nic nie dodawałam, a trochę mi brakuje weny i mam strasznie dużo nauki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz