niedziela, 14 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 29

Ciepłe promienie słońca wpadały do naszej sypialni. Otworzyłam zaspane oczy i przekręciłam się na plecy.
-Dzień dobry kochanie - szepnął do mnie Mike, siedząc na skraju łóżka.
-Cześć - odpowiedziałam.
-Wiesz, co dzisiaj jest? - spytał, uśmiechając się.
-Yyy...wtorek?
-Wtorek?
-Drugi czerwca? - spytałam, a Michael podejrzliwie na mnie spojrzał.
-Tylko drugi czerwca?
-Oh, Michael. O co ci chodzi? - spytałam znudzona.
-Jessy, ty głuptasie.. Wszystkiego najlepszego!
-Dziękuję - teraz podniosłam się i siadłam obok mojego narzeczonego.
-Ale to nie wszystko. Zaczekaj... -  wyszedł z sypialni zamykając za sobą drzwi.
W oczekiwaniu na Michaela zaczęłam sobie nucić pod nosem jedną z jego piosenek.
"Everyday I sit and ask myself
How did love slip away
Something whispers in my ear and says
That you are not alone
I am here with you
Though you're far away
I am here to stay
But you are not alone
I am here with you
Though we're far apart
You're always in my heart
But you are not alone
'Lone, 'lone
Why, 'lone"

-Proszę, to dla Ciebie - Mike wszedł do pokoju i wręczył mi małego, czarnego kotka.
-Ojej, Mike, dziękuję - pogłaskałam kotka i przytuliłam Michaela. 
-Chodźmy na śniadanie.. Coś zrobiłem.. - Mike spojrzał na mnie zachęcająco.
Założyłam szlafrok i kapcie i zeszliśmy na dół. Poczułam jakiś przyjemny dla mojego nosa zapach, jednak nie potrafiłam go rozpoznać.
-Usiądź - usłyszałam głos Michaela i wykonałam polecenie.
-Proszę - Michael postawił przede mną talerz. Leżały na nim pięknie naleśniki z dżemem i serkiem waniliowym. Następnie Michael podał gofry z bitą śmietaną i bananami, ananasem i truskawkami. A na deser, Mike przygotował babeczki z niebieską bitą śmietaną i tęczowymi żelkami. Nie wiedziałam, że mój ukochany jest tak dobry w kuchni.
-Jessy, ubieraj się. Na 13.00 mamy być gotowi - powiedział Michael po długim śniadaniu,
-Gotowi? Gotowi na co? - spytałam ciekawskim tonem.
-Gotowi na Twoje przyjęcie urodzinowe - Michael uśmiechnął się do mnie.
-Przyjęcie urodzinowe? Ale...
-Jessico Fox, kończy pani dzisiaj 18 lat.. - powiedział Mike oficjalnym tonem.
-Panie Jackson, chciałabym panu oświadczyć, że jestem tego świadoma - powiedziałam takim tonem, że po chwili zwijaliśmy się na podłodze ze śmiechu.
Poszłam do garderoby, aby znaleźć sobie jakieś stosowne ubranie na imprezę. Siedziałam na pufie z myślą, że odpowiednie ubranie samo do mnie przyjdzie. Ogarnęło mnie okropne niezdecydowanie. Wiedziałam, że Mike zna się na modzie, więc kiedy wszedł do pomieszczenia postanowiłam poprosić go o pomoc.
-Uważam, że powinnaś założyć to - wskazał na piękną, miętową sukienkę.
-Myślisz?
-A do tego te czarne kolczyki..
Zabrałam ubranie z wieszaka i przebrałam się.
*******************
Pół godziny przed przyjęciem wsiedliśmy do czarnej limuzyny. Nasz szofer jechał spokojnie. Był to mężczyzna w wieku ok. 55 lat, jednak bardzo go lubiłam.
Po ok. 15 minutach byliśmy na miejscu. Dojechaliśmy do drogiej restauracji. Czekali tam już na nas wszyscy goście. Nagle zadzwonił mój telefon. Był to jakiś nieznany numer, jednak postanowiłam odebrać.
-Halo? - odezwałam się jako pierwsza.
-Cześć, Jessy. To ja Kate.. Pamiętasz mnie jeszcze? - odezwał się dziewczęcy głos.
-Tak, pamiętam.
-Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, dzieci z Twoim chłopakiem....
-Kate!
-No dobra... - nie wiem dlaczego, ale nie byłam już wcale zła na Kate. Nawet chciałam od nowa zacząć przyjaźń.
-Co tam u ciebie? - spytałam.
-A nic ciekawego. Pamiętasz Filipa?
-Tego z 2a? Co chodził z Martą? - spytałam. Bolesne wspomnienia z przeszłości wracały...
-Tak...
-To co?
-Jesteśmy razem! - radosny głos mojej dawnej przyjaciółki dźwięczał mi w uszach, a okropny ból przeszedł moje serce.
-Wow, gratuluję... - skłamałam.
-Dziękuję.. A co u ciebie i Michaela?
-A dobrze... Wiesz co, Kate, ja muszę kończyć. Zadzwonię później, okay?
-Okay, pa.
Rozłączyłam się.
"Czyżby to powracało? Nie, to niemożliwe. To dawno minęło..."
Jakby nigdy nic podeszłam do Michaela i razem weszliśmy na salę. Powitali nas rodzice Michaela i moi, Rebbie, Janet, La Toya, Hubert, Jermaine, Tito i Randy. Podeszliśmy z Michaelem do stołu i zajęliśmy miejsca. Po chwili ze sceny usłyszeliśmy jakiś znajomy głos.
-Freddie! - Michael krzyknął.
-Freddie? Freddie! - tak, to on. Freddie Mercury.
Legendarny wokalista zespołu Queen śpiewał na moich urodzinach... Był jednym z moich ulubionych wykonawców.
-A teraz specjalnie dla Jessy; zaśpiewa George Michael!
 "You put the boom boom into my heart,
You send my soul sky high when your lovin' starts.
Jitterbug into my brain,
Goes bang bang bang till my feet do the same.
But something's bugging me
Something ain't right
My best friend told me
Where you were last night.
Left me sleeping
In my bed.
I was dreaming
But I should've been with you instead.
Wake me up before you go go,
Don't leave me hanging on like a yo-yo.
Wake me up before you go go,
I don't want to miss it when you hit that high
Wake me up before you go go,
'Cause I'm not planning on going solo.
Wake me up before you go go,
Take me dancing tonight.
I want to hit that high..."

To jedna z moich ulubionych piosenek.
Podeszła do nas kelnerka i podała ciasta, ciastka i inne słodycze, jednym słowem desery
Siedzieliśmy już ok. 2 godziny. Michael wstał, podszedł do orkiestry i chwilę później już był przy mikrofonie.
-To dla Jessy. Księżniczko, kocham Cię... As I lay me down - zaczął śpiewać - Heaven hear me now.
I'm lost without a cause
after giving it my all.
Winter storms have come
and darkened my sun.
After all that I've been through
Who on earth can I turn to?
I look to you.
I look to you.
After all my strength is gone,
in you I can be strong
I look to you.
I look to you.
And when melodies are gone,
in you I hear a song.
I look to you..."

Kiedy skończył cały utwór, wszyscy goście głośno bili brawa. Podszedł do mnie i objął w pasie. Spojrzał mi głęboko w oczy, a już po chwili czułam jego wargi. Lekko musnął moje wargi, po czym zatopił się we mnie. Po pocałunku cali czerwoni spojrzeliśmy na siebie. Wszyscy klaskali wpatrzeni w nas.
Niedługo po tym jasnowłosa kelnerka na wózku wprowadziła tort. Kremowy, trzypiętrowy ze świeczkami na szczycie.
-Sto lat, sto lat... - wszyscy śpiewali chórem tak dobrze znaną mi piosenkę.
Gdy skończyli chciałam zdmuchnąć świeczki Michael szepnął do mnie:
-Pomyśl życzenie..
Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam 18 świeczek. Zabrałam się za krojenie tortu, Michael zaś rozdawał go.
-Jess, proszę... - brat wręczył mi małą paczuszkę. Nie zdążyła jej nawet otworzyć, bo od razu podeszli moi rodzice.
-Jessy, zawsze obiecaliśmy Ci, że dostaniesz to na 18-nastkę, więc... - mama podała mi większa paczkę.
-Dziękuję Wam - odpowiedziałam i przytuliłam całą trójkę.
Podobnie było z resztą gości.
************
Około 1 nad ranem wszyscy rozjechali się do domów, tylko moi rodzice z Hubertem pojechali do nas. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
W Nibylandii wszyscy szybko się wykapali i poszli spać. Razem z Michaelem pokazaliśmy wszystkim, gdzie kto ma spać i poszliśmy do naszej sypialni.
-Dobranoc księżniczko - szepnął do mnie Michael, gdy przykryłam się kołdrą.
-Dobranoc...



To jest piosenka, którą śpiewał Michael ->    https://www.youtube.com/watch?v=5Pze_mdbOK8
Pewnie zastanawia Was, co oznaczały słowa "Czyżby to powracało? Nie, to niemożliwe. To dawno minęło...", i o co chodzi z Filipem? Jesli tak, niedługo się to wyjaśni :)
A teraz życzę Wam dobranoc :)
PS Wiecie co jest 13 czerwca? Dokładnie 10 lat temu Michael został uniewinniony ze wszystkich zarzutów! :)

3 komentarze:

  1. Ja mam taką teraz radochę :3 To dzięki Tobie!
    Nareszcie mogę coś czytać! Jupii! :D
    No, ale do rzeczy...
    Ten telefon od Kate mnie zaskoczył...
    Nie wiem o co chodzi z Filipem i trochę się obawiam.
    Też chcę na swoich urodzinach George'a Michaela, Freddie Mercury i Michaela xDD
    No, to czekam na następny rozdział.
    Trzymaj się!
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
  2. PIOSENKA WHITNEY! Kocham tą artystkę! *.*
    Idealnie ją dobrałaś!! :D Jeszcze Mike ją śpiewał!!! :)
    Czyżby Jess kochała kiedyś tego Filipa? O.o
    Czekam na nn! Weny! Ps u mnie nowa-
    http//:whoisit1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń