wtorek, 24 marca 2015

ROZDZIAŁ 7

Następnego dnia obudził mnie znienawidzony przeze mnie dźwięk budzika.
-Co jest? Tak wcześnie? Mam wolne... - powiedziałam sama do siebie zaspanym głosem - O kurcze!
Wstałam z łóżka jak poparzona i szybko podbiegłam do szafki z ubraniami.Wyciągnęłam stamtąd czerwoną bluzę, żółte rurki, białą bluzkę i pobiegłam szybko do łazienki i zaczęłam się ubierać. Po chwili gotowa zeszłam do kuchni, aby zjeść jakieś śniadanie.
-Co ty tu robisz o tej porze? Jest czwarta nad ranem... - powiedziała podirytowana mama, ziewając ospale.
-Mamo, przecież rozmawialiśmy o tym wczoraj. Jadę dziś w odwiedziny do Michael"a...
Mama wyraźnie o tym zapomniała, bo gdy jej to powiedziałam od razu dostała zastrzyk energii.
-Przepraszam, zapomniałam. Hmm... A kiedy zamierzasz wrócić do domu?
-Nie wiem. Jeszcze o tym nie myślałam. A poza tym jesteśmy z Michaelem parą, wiec może nie będzie mnie za szybko wyganiać z domu... - na te słowa mama wyraźnie "przerzuciła oczami". Od wczorajszego wieczoru swoim zachowaniem w stosunku do Michaela próbowała dać mi do zrozumienia, że mój związek jest głupotą. Od samego początku nie przepadała z Michaelem. - A poza tym kilka dni temu skończyłam 17 lat, będę pod opieką dorosłego i odpowiedzialnego człowieka i  masy ochroniarzy, więc nie musisz się o mnie martwić
-A co ze szkołą? Myślałaś o tym? - rzuciła do mnie z wyrzutem w głosie.
-Tak - odpowiedziałam z lekkim sarkazmem w głosie - Może pójdę do szkoły w Gary.
-A jeśli tam nie pójdziesz do szkoły?
-Mamo, proszę... Obiecuję, że skończę szkołę
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Pobiegłam szybko do swojego pokoju i odebrałam.
-Halo?
-Jess?
-Tak?
-Mógłbym wpaść trochę wcześniej? Chciałbym porozmawiać jeszcze trochę z Twoimi rodzicami...
-Dobrze. Za ile będziesz?
-Jestem pod Twoim domem.
-Ok. Zaraz otworzę.
Zbiegłam energicznie po schodach.
-Gdzie ty idziesz? - zapytała niezbyt miłym głosem mama.
-Otworzyć drzwi. Michael chce o czymś porozmawiać z tobą i tatą.
-Co? O tej porze? - zapytała prawie wrzeszcząc i już po chwili była w pokoju i szybko się przebierała, ponieważ była w samej piżamie i szlafroku.
Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazała się twarz Króla. Niepewnie uśmiechnęłam się.
-Wejdź - powiedziałam cicho, po czym zaprosiłam Michaela do salonu. - Rodzice zaraz przyjdą.
Rodzice jak na zawołanie pokazali się w wejściu. Michael wstał i usiadł dopiero wtedy, gdy rodzice usiedli.
-Z tego co wiem Jessica nie ukończyła szkoły - Michael odezwał się pierwszy.
-Tak - odparli zgodnie rodzice.
-Dlatego moim obowiązkiem jest dopilnować, aby ukończyła ostatni rok nauki - Przeraził mnie Jego poważny ton głosu. - Nie będzie mogła codziennie przyjeżdżać do Kalifornii, więc będzię się uczyła w Gary. Kiedy Jessica będzie przebywać u mnie będzie korzystać z prywatnych lekcji, a pod koniec zda wszystkie egzaminy.
Rodzice spojrzeli na siebie zdziwieni.
-Czy zgadzają się Państwo na to? - zapytał Michael po chwili milczenia.
-Tak... - tata odpowiedział zdecydowanie.
-Kiedy Jessica zamierza wrócić domu? - zapytała moja mama grobowym głosem.
-Aaa... - ani ja ani Michael nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć. Jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy...
-Jane! - krzyknął tata, zanim Michael zdążył cokolwiek powiedzieć. - Nie spóźnicie się na samolot?
Spojrzałam na zegarek. Za 5 minut mieliśmy samolot! Było pewne, że nie zdążymy.
-Jessy, zdążymy. - powiedział do mnie delikatnie  Michael, widząc moje przerażenie - Bez nas nie odlecą.
Lekko się uśmiechnął i puścił do mnie oko, a ja odwzajemniłam uśmiech. Całkiem zapomniałam, że Michael ma swój prywatny samolot. Pobiegłam do mojego pokoju po torbę z rzeczami. Już chciałam ją wziąć, ale Michael zabrał mi ją z rąk i zniósł na dół.
-Pożegnaj się z Hubertem! - krzyknęła do mnie mama z dołu.
Po cichu weszłam  do pokoju brata. Szybko się obudził.
-Cześć. Przyszłam się pożegnać. - powiedziałam prawie szeptem.
-Już jedziesz? - powiedział zaspany.
-Tak, niedługo mam samolot.
-No dobra. A... Będę mógł Cię odwiedzać?
-Jasne. No dobra. To pa.
-Cześć.
-Cześć - Michael pierwszy raz się odezwał.
Zeszliśmy na dół, pożegnaliśmy się z moimi rodzicami, ubraliśmy się i wyszliśmy na dwór. Przez moją głowę przechodziły w tej chwili miliony myśli...

2 komentarze: