środa, 25 marca 2015

ROZDZIAŁ 8

Gdy wyszliśmy, czekała już na nas czarna, niezbyt duża limuzyna i przyciemnianymi oknami. Przy tylnej części pojazdu stał kierowca. Kiedy nas zobaczył podszedł, przywitał się i zabrał od Michaela moją torbę. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
-Chcesz posłuchać muzyki? - zapytał Michael po chwili milczenia.
-Ok... - odezwałam się niepewnie.
-Jakieś propozycje?
-Hmm...może Króla?
-Króla? A kto nim jest? - powiedział  Michael udając zamyślenie.
Po chwili wyjął z "szafki" płytę Thriller. Lekkim kiwnięciem głowy spytał mnie czy sie zgadzam. Prawie takim samym znakiem odpowiedziałam mu "tak".
Po jakimś czasie byliśmy na miejscu.  Kiedy samochód się zatrzymał. Michael wysiadł jako pierwszy i szybko przebiegł na drugą stronę i otworzył mi drzwi tak, abym i ja mogła wysiąść. Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę samolotu. Naokoło nas zebrali się fani Króla i natrętni fotografowie, którzy w każdej sekundzie robili nam zdjęcia.
-Dzień dobry panie Jackson. Mamy złą wiadomość - powiedziała miłym głosem stewardessa, kiedy wsiedliśmy do samolotu - Nie możemy dziś polecieć do Gary.
-Rozumiem... - powiedział Mike po chwili milczenia - A możemy znać powód?
-Na wysokości jakiej leci samolot są teraz za duże wiatry.
-Rozumiem... Więc, kiedy będziemy mogli wylecieć?
-Najwcześniej za kilka dni.
-Dobrze, dziękuję - powiedział Michael, po czym kobieta zostawiła nas samych.
-Przepraszam... - powiedział Michael niepewnym głosem tym razem do mnie.
-Ale...Za co? - zapytałam lekko zdziwiona.
-No..Za to, że nie mogę Cię zabrać dziś do Gary...
-Ale Mike, to nie Twoja wina, że nie możemy dziś lecieć!
 -No ale, obiecałem Ci, że...
-Michael!... - przerwałam mu.
-Dobra... To ... Znasz może jakiś dobry hotel w pobliżu?
-Hotel?
-Tak. No wiesz, gdzieś muszę przez te kilka dni mieszkać...
-Przecież możesz u mnie zamieszkać!
-Ale nie chcę robić problemu Twoim rodzicom...
-Ale to nie jest żaden problem! Zobacz... - wyjęłam z torebki telefon i zaczęłam nerwowo szukać numeru mojego taty.
-Jessy? Nie lecicie jeszcze? - usłyszeliśmy po chwili głos mojego taty.
-Nie. Możemy polecieć dopiero za kilka dni.
-Coś się stało? - zapytał tata przestraszonym głosem.
-Nie. To tylko przez wiatr. - przerwałam na chwilę i zrobiłam głęboki oddech - Czy Michael moze u nas zamieszkać na te kilka dni?
-Jasne.
-Okay. To my będziemy w domu za jakieś pół godziny.
Rozłączyłam się.
-I widzisz? - zapytałam Michaela, trochę tak jakbym chciała powiedzieć "A nie mówiłam?"
Po chwili wyszliśmy z samolotu. Znów usłyszeliśmy krzyki fanów Michaela. Tym razem podszedł do jednej z fanek i podarował jej swój autograf. Wsiedliśmy do samochodu. W radiu leciały jakieś piosenki kiedy Michael zapytał mnie:
-Macie tutaj zoo?
-Tak - odpowiedziałam. Zastanawiałam się kiedy mnie o to spyta.
-Pójdziemy? - zapytał błagalnym głosem małego dziecka.
-Jasne - Mike uśmiechnął się do mnie radośnie.
Jechaliśmy bocznymi uliczkami, żeby zgubić po drodze fanów.
-Dokąd jedziemy panie Jackson? - zapytał kierowca limuzyny.
-Do miejsca, z którego dziś wyjechaliśmy - odpowiedział mój ukochany.
Jechaliśmy drogą, którą nigdy wcześniej nie jechałam, chociaż na lotnisko jeździłam już wiele razy.
Po jakimś czasie byliśmy już przed domem. Kiedy wysiedliśmy, kierowca dał nam moją torbę i. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, ponieważ drzwi były zamknięte. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że moi rodzice są w pracy. Na szczęście mój brat nie poszedł dziś do szkoły. Po chwili przed nami stał już 14-letni chłopiec.
-Cześć..- przywitał się niepewnie.
-Cześć - odpowiedzieliśmy mu chórem.
-Wy nie powinniście być w samolocie? - zapytał zdziwiony naszym widokiem.
-Nie. Lecimy za kilka dni.Hmm... Wpuścisz nas do środka?
-Taa.. -  odsunął się i wpuścił nas do środka.
-Zjesz coś? - zapytałam Michaela, gdy weszliśmy do środka.
-Nie, dziękuję
-Ok, to chodźmy do mnie. Zaplanujemy co będziemy dziś robić.
I poszliśmy razem z moim bratem na górę.


4 komentarze:

  1. Oh, te wiatry hihi :3
    Te samoloty w dzisiejszych czasach takie nie przystosowane do lotów :3
    Mike taki zainteresowany zoo. Me gusta.
    Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba :D
    Życzę weny
    Pozdrawiam
    ~Bunia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, twojego bloga znalazłem przez przypadek, ale nie żałuje. Historia Jess i Michaela, bardzo mi się spodobała od samego początku. Co do tej notki, cudowna. Świetny rozdział, naprawdę Mike tak zainteresowany zoo.
    Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam.~ Michael

    OdpowiedzUsuń