Trzy tygodnie później, kiedy od dwóch dni byliśmy już w domu, pojechałam z Michaelem do studia, aby nagrać jego nowy utwór. Razem z pracownikami studia założyłam słuchawki, aby słuchać Michaela. Siadłam na drewnianym stołku. Po rozgrzewce głosu Michael zaczął śpiewać tekst piosenki.
-Where Did You Come From Lady
And Ooh Won't You Take Me There...
-Nie, Michael, nie tak! - odezwał się mężczyzna siedzący obok mnie.
-Przepraszam... - powiedział mój mąż ukrywając uśmiech - And Ooh Won't You Take Me There
Right Away Won't You Baby
Tendoroni You've Got To Be
Spark My Nature
Sugar Fly With Me
Don't You Know Now
Is The Perfect Time...
Spojrzał na mnie uśmiechając się, ale nie przerywając piosenki.
*****************
Jakieś 3 godziny później wyszliśmy ze studia. Szliśmy za rękę w stronę samochodu. W pewnym momencie poczułam, jak Mike ciągnie mnie w przeciwną stronę.Spojrzałam na niego.
-Chodź - powiedział spokojnym głosem.
Weszliśmy do parku. Idealnie przycięte bukszpany rosły dookoła alejki wyłożonej małymi kamyczkami. Spacerowaliśmy jakby w labiryncie. Z oddali zobaczyłam różową kulę. Podeszliśmy bliżej.
-To magnolia - wyjaśnił Michael - W tym roku wyjątkowo późno zakwitła...
Usiadłam na ławce. Od kilku dni wyjątkowo słabo się czułam. Nie miałam na nic siły, jednak starałam ciągle dotrzymać kroku mojemu mężowi.
-Jess, dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - spytał Michael troskliwym głosem.
-Tak.. - odpowiedziałam, czując lekki ból brzucha.
-Jesteś ostatnio taka blada i słaba..
-Czasami tak mam - odpowiedziałam - Mam co jakiś czas tak, że po prostu nie mam na nic siły...
-Jessy, powinniśmy iść do lekarza.. - powiedział, kucając przede mną.
-Nie musimy chodzić do lekarza, kiedy po prostu mam trochę mniej energii!
-A może masz jakiś niedobór?
-Mały niedobór nikomu nie zaszkodził.
-Zapomniałaś? - spytał teraz bardziej poważnym głosem.
-O czym?
-Kiedy Cię poznałem, miałaś niedobór żelaza. Pamiętasz jak to mogło się skończyć? - zapadłą chwila ciszy - Jessy, nie chcę żebyś była na coś chora... - złapał mnie za rękę.
-Dobrze, jak mi nie przejdzie, pójdziemy do lekarza.
Michael uśmiechnął się. Czasem wkurzała mnie ta jego nadopiekuńczość. Za bardzo się o wszystko martwił.
Podszedł do różowego drzewa i zerwał dwa kremowo-pudrowe kwiaty. Podszedł do mnie i włożył mi jednego we włosy, a drugi zamieszkał w jego czuprynie.
Po dłuższym czasie Michael zabrał nas z powrotem do Neverlandu. Tylko tam było chłodno w te upalne dni. Sięgnęłam po książkę i telefon. Poczułam jak coś wibruje w mojej dłoni.
-Halo? - odezwałam się.
-Cześć Jessico. Tu babcia.
-O, cześć.
-Jak się czujesz? Wszystko w porządku u ciebie? - mówiła spokojnym głosem.
-Tak.. - zadziwiający był fakt, że moja babcia do mnie zadzwoniła.
-Kochana, pamiętasz, że Twoja prababcia obchodzi setne urodziny w sierpniu?
-Tak, pamiętam..
-Razem z Twoimi rodzicami organizujemy przyjęcie z tej okazji. Może byś przyjechała z Twoim mężem.
-Ok - odpowiedziałam.
-No dobrze, to ja już będę kończyć.. - odpowiedziała babcia i bez niczego się rozłączyła.
Pobiegłam do Michaela, aby powiedzieć mu o urodzinach. On spytał mnie tylko o datę i miejsce i od razu powiedział, że jedziemy.
-Jessy, zaczekaj - powiedział Mike, kiedy chciałam iść na górę - Mam coś dla Ciebie.
Usiadłam na kanapie, a mój Książę podszedł do mnie. Przykucnął przede mną i wyjął pudrowo-różowe pudełeczko z kieszeni swej fioletowej koszuli. Otworzył je i wyjął mały naszyjnik. Było to małe srebrne serduszko. Otworzył je. W środku były nasze zdjęcia. Schylił się nade mną i założył mi go.
-Jest piękny - uśmiechnęłam się patrząc na prezent, a w podziękowaniu cmoknęłam Michaela w policzek.
Tak, wiem. Długa przerwa, krótka notka... Przepraszam, ale ostatnio jakoś tak nie miałam weny i żadnych chęci do życia. Wiecie, czasem człowiek tak ma... Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni :)
A teraz zapraszam Was na moje opowiadanie :)
michaeljackson-innahistoria.blogspot.com
Cześć! Przepraszam Cię ogromnie, że nie komentowałam notek :c
OdpowiedzUsuńAle wszystko nadrobiłam :D
Czyżby Jessy była w ciąży? :D
Fajnie by było. :3
Kocham jak ktoś dodaje zdjęcia *.* UBÓSTWIAM WRĘCZ!
Trzymaj się i dużo weny!
Susie.
Tak, Jessy jest w ciąży. Jeszcze nic nie podejrzewa, myśli, że to jest związane z chorobą..
UsuńEh, mam za długi jęzor, nic więcej nie powiem!
:)
No hej!
OdpowiedzUsuńOj tam, krótka. Ale za to jaką urocza!
Super, ze Jessy jest w ciąży!
Nie mogę się doczekać kolejnych!
Pozdrawiam i życzę weny.
Alex ;)
CIĄŻA?! JEJEJJEJE!! XD Tak się cieszę! :D Kocham! Wprost kocham! :D notka cudowna! :D no... To czekać, aż oboje się o tym dowiedzą! :D weny! :D
OdpowiedzUsuń