środa, 22 lipca 2015

ROZDZIAŁ 35

Jak zwykle, ja i Michael mieliśmy ciekawsze zajęcia, od tego co musimy robić, więc najpotrzebniejsze rzeczy na wyjazd zaczęliśmy pakować w ostatniej chwili.
-Jessy, stoisz obok mojej szafki, podaj mi majtki - poprosił mnie Michael.
-Sam sobie pakuj swoje gacie! - wyciągnęłam z szufladki jego bieliznę i rzuciłam w niego. Nie wiem jakim sposobem wylądowały na jego twarzy.
-Hej, pani Jackson! Co pani sobie myśli robiąc mi takie rzeczy?! - krzyknął wybuchając śmiechem podczas gdy ja siedziałam w kącie i zwijałam się ze śmiechu - Co się śmiejesz?
Nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Mięśnie brzucha bolały mnie bardzo, ale mimo to nie mogłam przestać chichotać się.
Jednak po jakimś czasie przeszło mi i wróciłam do pakowania swoich rzeczy.
-Jess? - zaczął Michael - Chciałabyś mieć dzieci?
-Jasne! - odpowiedziałam.
-Tak?
-Tak.. - odpowiedziałam nie wiedząc o co chodzi. 
-Ja zawsze marzyłem o piątce lub więcej.. - powiedział rozmarzonym tonem.
-Ja chciałam mieć 5.
Popatrzył na mnie w ciszy.
-Jessy?
-Tak?
-Będziesz na mnie zła? - spytał tajemniczo.
-Za co? - spojrzałam na niego - Hej , nie! Puść mnie! Co Ty mi robisz?!
W jednej chwili leżałam na pufach, a Michael mnie łaskotał.
-Nie, puść mnie! - wrzeszczałam  - Ratunku!
Wisiał nade mną łaskocząc mnie wszędzie, gdzie to możliwe.  Na chwilę przestał mnie łaskotać i popatrzył na mnie. Poczułam jego wargi na swoich. Całował mnie delikatnie, coraz namiętniej..


Ktoś jak bomba wpadł do garderoby. 
-Przepraszam... - to nasza gosposia, Madeline - Ja..yy.. Myślałam, że coś się ddzieje.. Ktoś wołał pomocy..
Michael oderwał się ode mnie i już nie wisiał na de mną, a ja usiadłam.
-To ja już pójdę.. - powiedziała i z rumieńcami odeszła.
Popatrzyliśmy na siebie przygryzając wargi. Michael podszedł do mnie i cmoknął w policzek.
-Pójdę do łazienki po kosmetyki.. - wyszedł i zostawił mnie samą.
Spakowałam ostatnie ciuchy i pędem wybiegłam do łazienki. Już kolejny raz dzisiaj musiałam zwymiotować... Michael z kosmetyczką w ręku podbiegł do mnie.
-Wszystko okay?
-Tak, chyba tak..
****************
Dwie godziny później zabieraliśmy swoje walizki z domu i jechaliśmy na samolot.Wzajemnie się przekrzykiwaliśmy.
-Klucze!
-Karma dla Aiszy!
-Karteczka dla Madeline!
-Okna!
-Boże, Michael, jedziemy tylko na trzy dni!
-Jessy, daj mi się tym zająć!
Podniosłam bezradnie ramiona.
-Rób co chcesz..
-Lepiej mi powiedz, gdzie mieszka Twoja babcia!
-Mówiłam Ci milion razy!
-Milion razy zapomniałem, powiedz mi po raz milion jeden.
-Oh, Michael.. - i zaczęłam tłumaczyć mu w jakiej wsi mieszka moja babcia.
Gdy wsiedliśmy do samolotu, Michael poszedł do pilota i powiedział mu gdzie mamy się znaleźć. Tan wyląduje na najbliższym lotnisku, a  dziadek po nas stamtąd przyjedzie.
-Mickey, ja idę spać, okay? - powiedziałam zbliżając się do "sypialni". Ostatnio jestem jakoś tak potwornie zmęczona...
*************
Kilka godzin później poczułam dłoń Michaela na swoim ramieniu.
-Kochanie, za pół godziny lądujemy - uśmiechnął się do mnie, a ja spojrzałam na niego nieprzytomnie.
-Już wstaję - powiedziałam i dźwignęłam się na rękach.
Poszłam do mojego bagażu podręcznego, wyjęłam sukienkę i przebrałam się z dresowych spodni i elegancką sukienkę. Przepychaliśmy się z Michaelem przed lusterkiem.
-Posuń swój gruby tyłek!
-Ty się posuń zapaśniku sumo!
-Ja zapaśnikiem sumo? Osz Ty.. - dotknęłam ust Michaela swoją szminką - Tak lepiej..
-Hmm.. Nawet mi pasuje - zażartował przeglądając się w lustrze.


Dwadzieścia minut później siedzieliśmy z dziadkiem w samochodzie.
Kiedy przyjechaliśmy, moja najbliższa rodzina powitała nas.
-Czekajcie, zawołam babcię - powiedziała babcia Alice.
-Babcię? - spytał mnie ukradkiem Michael.
-Prababcię, ale wszyscy mówimy do niej babciu. Tak jest krócej - szepnęłam.
-Babciu, chodź zobaczysz, co Filemon znowu narobił w pokoju - usłyszeliśmy głos z oddali.
"No tak, impreza niespodzianka.." pomyślałam.
-Kto to Filemon? - spytał znów Michael.
-Kot babci - szepnęłam.
Babcia wyszła z korytarza i z balkonikiem weszła do salonu. Kiedy nas ujrzała, zaśpiewaliśmy razem Sto lat i  usiedliśmy do ogromnego stołu.


Mama pokroiła tort i rozdała go wszystkim. Ledwo zjadłam kawałek tortu, znów zrobiło mi się niedobrze. Wybiegłam do łazienki.
-Jessy, na pewno wszystko w porządku? - spytał Michael podchodząc do mnie.
-Tak.. - odpowiedziałam.
-Musimy iść do lekarza, bo ostatnio jest z Tobą źle - powiedział troskliwie.
-Nie musimy - odpowiedziałam stanowczo - Chyba wiem co mi jest. Chyba jestem..
-Jess, co się stało? - wszedł Hubert.
-Nic.. - odpowiedziałam.
-Wracasz czy tu zostajesz? - spytał.
-Zaraz przyjdę..
-A Ty Michael?
-Ja z nią zostanę.. - odpowiedział i uśmiechnął się do mojego brata.
Gdy Hubert wyszedł, spojrzał na mnie. Chciałam dokończyć, ale strasznie się bałam.
-Chyba jestem w ciąży.. - powiedziałam cicho.
Michael wytrzeszczył na mnie oczy, po czym uśmiechnął się i rzucił się w moje ramiona.
-Jessy, tak się cieszę! - krzyczał.
-Michael, nie jestem jeszcze pewna.. - odpowiedziałam.
-Ale ja to wiem! O boże, Jessy, będziemy mieli dzidziusia!
Nie spodziewałam się takiej reakcji. Michael cieszył się jak dziecko. Nie sposób było z nim rozmawiać o czymś innym. Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas na imprezie i poszliśmy do pokoju.
-Jessy.. Jak nazwiemy dziecko, jeśli to będzie chłopczyk? - spytał, gdy prawie udało mi się zasnąć.
-Nie myślałam jeszcze nad tym..
-A dziewczynka?
-Nie mam pojęcia..
-Jaka ty jesteś niezdecydowana..
-Michael, mamy jeszcze jakieś 7,5 miesiąca!
-Oh, Jessy, to szybko minie!
-Dobra.. Podoba mi się Shailene. Co o tym myślisz? Shailey? Pięknie to brzmi.. Lub Theodore.. Theo.. A ty jakie masz propozycje?
-Ja myślałem o.. W sumie to sam nie wiem.. Każde imię jest piękne...
Rozmawialiśmy całą noc. Mam tylko nadzieję, że to nie jest sen..




Mam nadzieję, że się podobało :)

6 komentarzy:

  1. Ooo. Ich marzenia się spełniają. Ciekawe czy będzie chłopiec czy dziewczynka. Nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam i życzę weny. ;)
    P.S. Z mamą lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo słodziutko. Dzidziuś najprawdopodobniej w drodze... co do Filemona, też kiedyś tak nazwałem kota babci:) Jestem ciekaw, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Oh.. niech okaże się że to są bliżniaczki... nie,no żartuje, ale nie umiem się doczekać. Notka świetnie ci wyszła.
    Zyczę ci udanych wakacji, i dużo weny.
    Pozdrawiam i przepraszam za błędy.
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej!
    Jest w ciąży! Hurra! :D
    Tak się cieszę i chcę więcej, więcej!!!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciąża!!! :D juhu!!! :D next super! Aleś mi poprawiła humor! :D Akcja z majtami XD THE BEST! XD
    dawaj nexta! Weny!

    OdpowiedzUsuń