niedziela, 5 października 2014

ROZDZIAŁ 4

-I co? Dostałaś się? - usłyszałam głos taty, gdy weszlam do domu.
-Nie... - udawałam smutną - ...No jasne, że się dostałam! - wykrzyknęłam po chwili. Rodzice razem z Hubertem byli bardzo zaskoczeni tym faktem. Staliśmy wszyscy w przedpokoju uradowani jak nigdy dotąd. - W czwartek mam przyjść do studia i będziemy ustalać wszystkie kwestie.
-Gratuluję - powiedział tata.
-Dziekuję - lekko się zaczerwieniłam.
Po chwili weszłam do swojego pokoju. Usłyszałam dźwięk SMS'a. Energicznie pobiegłam do szafki, na której się znajdował. "Przepraszam, za to, co powiedziałam. Wybaczysz mi? Zależy mi na naszej przyjaźni... " przeczytałam wiadomość. To było od Kate. "A mi wręcz przeciwnie..." powiedziałam ze wściekłością sama do siebie.
-Mogę wejść? - Hubert zajrzał do mojego pokoju.
-Jasne, chodź ... - niechętnie usmiechnęłam się do brata.
-Co się stało?
-Nic...
-Przecież widzę, że jesteś smutna - nastała chwila ciszy.
-Dobra. Powiem ci, ale obiecaj mi, że rodzice się o tym nie dowiedzą.
-Obiecuję.
-Ok, więc ... - zastanowiłam się czy to napewno dobry pomysł - ja...ja kocham Michaela...
-Naprawdę?! - na jego twarzy było widać wyraźne zdziwienie.
-Tak...i...powiedziałam o tym Kate... Zaczęła na mnie krzyczeć i wmawiać mi, że nawet Go nie znam. Mówiła tak, jakby sama Go kochała... - myślałam, że zaraz zacznę płakać.
-Nie przejmuj się nią. Nie była warta waszej przyjaźni.
-Chociaż jedna osoba mnie rozumie...
-Nie smuć się już. Lepiej opowiadaj jak było na castingu.
-Ok... Zanim weszłam czekałam ok. 40 minut. Gdy już byłam w środku, ujrzałam Michaela. Michael siedział na krześle przed jakimś biurkiem. Obok niego stało dwóch ochroniarzy w czarnych garniturach i przyciemnianych okularach. Michael miał na sobie czerwoną, skorzaną kurtkę, czarne, przykrótke spodnie i białą bluzkę. Po chwili usłyszałam Jego głos. Zapytał jak mam na imię. Następnie kazał mi zaśpiewać tą nową piosenkę. Później przeszliśmy w inną część "sali" i fotograf zrobił nam kilka zdjęć. Po skończonej "sesji" Michael podszedł do aparatu i zaczął je przeglądać. W tej chwili miliony myśli przeszło mi przez głowę. Pi chwili Michael powiedział z uśmiechem żebym przyszła tutaj w czwartek. To oznaczało, że się dostałam.
-Wow... Moja siostra będzie żoną Króla ... - Hubert przerwał mi.
-Taa...jasne...chciałbyś... - odpowiedziałam mu lekko zawstydzona.
-A ty nie? - był zaskoczony. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że to zabrzmiało tak, jakbym tego nie chciała.
-No jasne, że chcę. A co ty myślisz?! - lekko uderzyłam brata poduszką. To oznaczało wojnę. Zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Po chwili po całym pokoju latały pióra. Dwa dni temu skończyłam 16 lat, ale nadal zachowywałam się jak 5-latka. Uwielbiałam takie zabawy. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Szybko pobiegłam do telefonu i odebrałam. "Dzień dobry. Czy rozmawiam z Jessicą Fox?" w słuchawce usłyszałam nieznany głos.
-Tak, to ja. - odpowiedziałam lekko drżącym głosem.
-Ja jestem Michael Jackson - zamurowało mnie. Nie mogłam nic powiedzieć. - Była dziś pani na castingu po mojej nowej piosenki. Spotkanie zostało przełożone na jutro na godzinę 11.30. Przepraszam za nagłe zmiany. Pozdrawiam. Do widzenia.
-Do widzenia. - odpowiedziałam.
Nie wierzyłam w to. Zadzwonił do mnie Michael Jackson! Siedziałam na łóżku jak zaczarowana.
-Hej! Ziemia do Jessy. Co się stało? - odezwał się Hubert.
-Dzwonił Michael... Spotkanie jest jutro...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz