wtorek, 29 września 2015

Przepraszam

Przepraszam Was za to, co za chwilę przeczytacie.
"Zawieszam" bloga. Nie mam ostatnio zbyt dużo wolnego czasu, a jak mam to za chwilę znów go nie ma. Ale obiecuję, niedługo wrócę.
I nie wiem jak będzie z drugim blogiem (Kiedy spotykają się dwa odmienne światy),tam mam już pozaczynane jakieś notki, więc może coś będzie się pojawiać.
Oczywiście możecie mi pisać o nowościach u Was :)
Pozdrawiam Was ciepło <3

sobota, 19 września 2015

ROZDZIAŁ 45

Całą noc chciało mi się tańczyć i śpiewać z radości. Nie wiedziałam co zrobić ze sobą, więc poszłam do sali tanecznej i włączyłam "Stayin' Alive" Bee Gees. Uwielbiałam tą piosenkę. Była taka rytmiczna.. Nucąc pod nosem rytm utworu, układałam nowy układ taneczny. Spojrzałam w lustro, a tam..
-Michael! - Mike siedział w kącie skulony i zwijał się ze śmiechu - Uważasz, że w ciąży zrobię to lepiej? Pogadamy za kilka miesięcy!
-Doprawdy? Pobijesz mnie? - zaakcentował ostatnie słowo, podkreślając je.
-Ciebie? A kim Ty jesteś? - zadrwiłam, kładąc dłonie na biodrach.
-Ja? - wstał i podszedł do mnie od tyłu. Objął mnie w talii - Królem..
-Udowodnij - odsunęłam się do niego i skrzyżowałam ręce na piersiach.
Popatrzył na mnie i podszedł do wieży. Zmienił płytę i już po chwili słyszałam słynne "Billie Jean".
-Nie! To nie fair! Znasz to na pamięć! - podbiegłam do wieży i wyjęłam płytę. Szukałam czegoś innego, czegoś, czego nie będzie umiał zatańczyć..
-Może to..Nie.. To? - spytałam bardziej siebie niż jego. W ręce miałam singiel Madonny "Hung up".
-Serio?
-Serio.
-Jessy, ja to znam chyba na pamięć..
-Wiec pokaż co potrafisz.
Michael już do pierwszych taktów poruszał się z taką taneczną gracją, lekkością, zwinnością i.. No właśnie. Nie potrafię tego nawet opisać. Ma ten talent. Jest najlepszy! Ale przecież mu tego nie powiem..
-Oj, chyba straciłeś tą swoją "moc".. - udałam westchnienie, a on szeroko otworzył oczy.
-Nie.. Muszę poćwiczyć.. Przecież za rok muszę jechać na trasę koncertową.. Nie.. - złapał się za głowę i chodził po sali - Nie..
Ne wytrzymałam. Zaczęłam cicho chichotać, a Mike patrzył na mnie jak na zbiega z zakładu psychiatrycznego.
-Co jest? No ej, co jest?
-Na żartach się nie znasz?
-Jakich żartach? - spytał, marszcząc przy tym zabawnie brwi i czerwieniąc się, odgarnął czarne włosy opadające mu na twarz.
-Przecież wiesz, że jesteś najlepszy, głuptasie ty! - posłałam mu sójkę w bok.
Zaczerwienił się jeszcze bardziej.
-Uciekasz wzrokiem.. - stwierdziłam dumna z siebie. Takiego efektu chciałam - Wstydzisz się..
-Oh Jessy, jesteś taka niemądra..
-Ja?.. - wiedziałam, że teraz on chce mnie w coś wrobić. Ja tak łatwo się nie dam!
-Przecież wiesz o co mi chodzi.. - powoli zbliżał się do mnie i rozbierał mnie wzrokiem.
-Michael..
-Potrafisz rozpalić do czerwoności..
Teraz on rozpalił do czerwoności moje policzki! O czym on myśli? Zboczeniec..
-Nie ma lepszej od Ciebie.. Jesteś boginią seksu.. - podszedł jeszcze bliżej, a moja twarz zamieniła się w buraka.
Położył mi jedną rękę na ramieniu, a drugą na talii. Przysuwał swoje usta do moich, a moje ciało delikatnie pchał pod ścianę. Poczułam, jak zahaczam o coś kostką i w jednej chwili tracę grunt pod nogami. Poleciałam do tyłu i upadłam na twarde płytki. Michael leżał nade mną i chichotał.

-Co? Przez twoje fantazje seksualne mam obite całe plecy i kość ogonową! - po tych słowach Michael jeszcze bardziej zaczął się śmiać. 
Zepchnęłam go z siebie i usiadłam, podpierając się rękoma. Dźwignęłam się i spróbowałam wstać. 
-O mój Boże... - złapałam się za tyłek i westchnęłam głośno. Miałam niemiłosiernie zbitą kość ogonową. Ból był okropny - Za to nosisz mnie na rękach do końca dnia!
Mike zwijał się ze śmiechu, a ja z bólu. 
-Nie śmiej się tak, Ty pacanie! - krzyknęłam, śmiejąc się sama z siebie -Faktycznie, boki zrywać... 
Ku mojemu zdziwieniu Mike podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Objęłam jego szyję i spojrzałam w jego oczy. 
-Pamiętasz dzień, w którym Cię poznałam? 
-Jasne! Jak mógłbym zapomnieć? To jedne z najważniejszych dni z naszego życia!  
-Tak miło mi się zrobiło, kiedy o tym myślę.. 
*****************
Leżeliśmy już w łóżku w pozycji "na łyżeczkę". Czułam oddech Michaela na swojej szyi. Ciepłymi opuszkami palców gładził moje biodra i talię. Wspominaliśmy wszystkie wspólne chwile. 
-Wiesz co? - zaczął, zmieniając temat. 
-Mhm? 
-Może byśmy popłynęli w rejs. Co o tym myślisz?
-Nie jestem pewna.. 
-Dlaczego? 
-No.. Gdybym musiała jechać do lekarza czy coś.. 
-Możemy zabrać jakiegoś ze sobą, jeśli chcesz. 
-Zastanowię się, dobrze? 
-Oczywiście, Księżniczko - cmoknął mnie w policzek. 
-Mickey? 
-Tak? 
-Kocham Cię.. 










*Przypominam, iż jest to opowiadanie fikcyjne i wszystkie fakty i mity historyczne nie muszą się zgadzać. Nawet daty wydania piosenek Michaela, jego tras koncertowych i innych szczegółów. Więc proszę o zrozumienie, jeśli nie wszystko do końca się zgadza :)*

Podoba się Wam?
Wena mnie nawiedziła.. Ale zabrakło jej na następny rozdział :( więc nie wiem kiedy się pojawi ;c
Cały czas chodzę taka szczęśliwa.. Pierwszy raz w życiu! Serio! Wszystko dzięki mojej siostrzyczce :)

wtorek, 8 września 2015

ROZDZIAŁ 44

-Księżniczko, wszystko będzie dobrze - pocieszał mnie, gdy jechaliśmy na zabieg usunięcia płodu. Trzymał ciepłą dłoń na moim udzie. Bałam się okropnie, ręce mi drżały, a oczy łzawiły. Przez cały czas obwiniałam za to siebie, bo przecież czyja inna wina to jest? Oczywiście, że moja! 
W nocy miałam okropne sny. Budziłam się z krzykiem. 
Pojechaliśmy pod szpital. Michael popatrzył na mnie swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami i posłał mi ciepły uśmiech. Wiedziałam, że cierpi tak samo jak ja i wszystkie uczucia i emocje się w nim kotłują. 
-Jessy, to chyba nie koniec świata..
"Kłamiesz!' krzyknęłam w myślach. Jak on może udawać, że nic się nie stało? Jak?.. Nienawidzę go! 
Odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. 
Pogoda za oknem nie odzwierciedlała mojego stanu. Słońce świeciło mocno, od kilku dni przekraczając granicę wytrzymałości tego gorąca. Słońce, ciepło - pewien "symbol" szczęścia, radości.. 
Wysiadłam s samochodu, trzaskając nerwowo drzwiami. Bałagan, zamieszanie - to tylko pojedyncze słowa, które opisywały, co się we mnie działo. 
W chłodnej recepcji czułam się o wiele lepiej. Usiadłam na krześle, wiedząc, że czeka mnie długie oczekiwanie na recepcjonistkę. 
Michael zadzwonił małym dzwoneczkiem, który znajdował się na blacie. Nikt się nie zjawił. Kolejny raz i kolejny.. 
-Cholera jasna! - ryknął. 
Nie spodziewałam się po nim takiego słownictwa... 
-Michael.. -skarciłam go cicho, że chyba nawet tego nie usłyszał. 
Zza ściany wyszła średniego wzrostu kobieta, brunetka, w białym fartuchu.
-W czym mogę pomóc? - spytała znudzonym głosem. 
-My przyszliśmy na.. 
-O, już państwo są. Zapraszam do gabinetu - odezwał się mężczyzna, który właśnie się przed nami pojawił. 
Wstałam i podeszłam do Michaela. Ten złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Biało-błękitne ściany, biurko i łózko to typowe wyposażenie gabinetu lekarskiego. 
Staliśmy na środku pomieszczenia, a doktor notował coś w swoim notesie. Nie odezwał się żadnym słowem, tak samo jak mój mąż.
-Za chwileczkę przejdziemy do gabinetu obok, gdzie wykonamy jeszcze badanie USG - powiedział, nie przerywając pisania. Miałam ochotę na niego krzyczeć. Czy on nie wie jak ja się czuję? Czy on jest tylko robotem?
-Ma pan dzieci? - spytałam obojętnie, wlepiając obojętnie oczy przed siebie.
-Yy.. Mam.. - odpowiedział, myśląc, że chyba się przesłyszał i po raz pierwszy patrząc na mnie.
-Jak by się pan zachował, gdyby się pan dowiedział, że pan je stracił? - Michael spojrzał na mnie nie wiedząc, co ma robić. Udałam jednak, że go nie widzę.
-Nie wiem.. - mężczyzna był coraz bardziej zdezorientowany.
-Nie wie pan? Jak pan może? Jakim pan jest ojcem? - nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wtuliłam się w ramię Michaela, a on pogłaskał mnie po głowie.
-To ja.. Zapraszam na badanie, żeby się upewnić.. - powiedział cicho i zaprowadził nas za drzwi obok, gdzie już wszystko było przygotowane.
Tak, jak za każdym razem położyłam się na twardym, szpitalnym łóżku. Podwinęłam bluzkę, a lekarz posmarował moje ciało zimną mazią. Powoli przesuwał urządzenie po mojej skórze.
-Niemożliwe.. - westchnął.
-Czy coś nie tak, panie doktorze? - spytał Michael.
-Niemożliwe.. - powtórzył - Proszę tu zaczekać - nakazał.
Zostałam na swoim miejscu patrząc w sufit z nadzieją, że jednak..
Lekarz po chwili wrócił razem z inną kobietą.
-Kelly, zobacz - powiedział do niej - Widzisz to samo co ja?
-Mhm.. - z jej ust wydostał się tylko cichy dźwięk.
-To znaczy tylko, że..Państwa dziecko..żyje - spojrzał na nas.
Michael uśmiechnął się szeroko. Ja siedziałam przetwarzając zdarzenia z ostatnich dni. Najpierw dowiaduję się, że dziecko nie żyje, cierpię i obwiniam za to siebie przez ponad trzy tygodnie, a teraz.. Teraz dowiaduję się, że jednak "jest" tu z nami.. Uśmiechnęłam się.
-Jessy.. - Michael przytulił mnie, chowając twarz w moich włosach.



 ************************
-Pierwszy raz od prawie miesiąca się uśmiechnęłaś - powiedział Mike, kiedy siedzieliśmy w naszym domku na drzewie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.. - westchnęłam, szczerząc się jak małe dziecko - Myślałam, że.. że to koniec. Nie wiedziałam co będzie z nami. Myślałam, że nie będziesz mnie chciał..
-Jessy, ja zawsze będę Cię chciał..
-Nawet za 20 lat?
-No, za 20 lat będę kochał kogo innego - skwitował, a ja popatrzyłam na niego przerażona.
-Kogo?
-Naszą córkę - cmoknął mnie w policzek - A Ty myślałaś, że co?
Uniosłam delikatnie swoje ramiona na znak mojej "niewiedzy". Odkąd go poznałam nic się nie zmienił. Zawsze uroczy, romantyczny i.. dziecinny.












Droga Alex! Żyję, żyję! Nie wstawiałam postów, bo nie miałam internetu, a teraz, gdy już mam internet urodziła mi się siostrzyczka ;-; .. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Ale trzeba latać tak szkoła-dom-szpital..
Przepraszam za tą przerwę. Nie chcę się Wam tłumaczyć, bo mi głupio, ale chyba rozumiecie.. Jak napisałam wyżej, urodziła mi się siostrzyczka, więc trzeba robić różne rzeczy, za zawozić do szpitala, do tego początek roku, muszę się postarać, a już miałam dwa sprawdziany..
I do tego ta długość (raczej krótkość) notki..
Przepraszam bardzo ;c
A wiecie, że jest tu już 6141 wyświetleń?